Rewitalizacja egzemplarzy dzieł osieroconych – czyli jak prawo autorskie tamuje drogę do profesjonalnej renowacji unikatowych kolekcji i legalny obrót prawami do nich

Czy warto zająć się profesjonalną renowacją zapomnianego dziedzictwa kulturalnego? Wiele firm jest gotowych zainwestować w rewitalizację zbiorów zepchniętych nad przepaść zagłady przez bezlitosną machinę czasu. Jest jednak jeden warunek – również ta inwestycja, jak każda, musi się zwrócić. I tu powstaje problem, bo osoba, która zainwestowała w ratowanie osieroconej kolekcji nie ma do niej żadnych praw i może ją co najwyżej przechowywać w zaciszu domu lub biura. Ale wcale tak być nie musi…

Prawo do egzemplarza to nie prawo do dzieła.

Każde dzieło utrwalone jest z natury rzeczy na materialnym nośniku, który z upływem czasu traci swój pierwotny blask i wymaga coraz to bardziej pieczołowitej opieki. Osoby prywatne oraz rozmaite instytucje dysponują często mało znanymi, lecz wartościowymi dla kultury i sztuki kolekcjami egzemplarzy utworów o nieustalonym statusie prawnoautorskim. Dzieła te, jak choćby prywatne zbiory dawnych fotografii, malarstwa czy rzeźby, kurzą się często na strychach lub w piwnicach, zapomniane przez kolejne pokolenia ich właścicieli.

Trwa to przeważnie do czasu – w pewnym momencie ktoś je bowiem odkrywa i pragnie ocalić od ostatecznej dewastacji. Wymaga to zwykle czasu i niemałych nakładów finansowych. Niewiele osób może pozwolić sobie na luksus dysponowania tymi dwoma jakże deficytowymi we współczesnym świecie dobrami. Inaczej jest z firmami, które często gotowe są zainwestować w ratowanie nadszarpniętych przez ząb czasu egzemplarzy dzieł sztuki mających niewątpliwie wartość historyczną i kulturalną. Naturalnie liczą one jednak na to, że inwestycja się zwróci.

Nakład pracy i czasu potrzebny na rekonstrukcję, czy choćby utrzymanie w stanie niepogorszonym poprzez zapewnienie odpowiednich warunków przechowywania, mógłby zaowocować przychodami z rozpowszechniania ocalonych dzieł, np. w postaci cyfrowej lub tradycyjnych reprodukcji fotograficznych w albumach, książkach, czy wreszcie w filmach dokumentalnych. Do takiej eksploatacji ocalonych dzieł niezbędne jest jednak posiadanie majątkowych praw autorskich do tychże utworów lub choćby odpowiedniej licencji. Inaczej mówiąc, na takie wykorzystanie utworów potrzebna jest zgoda ich twórcy albo innej osoby, która dysponuje majątkowymi prawami autorskimi nabytymi od twórcy, czy to w drodze umowy, czy też dziedziczenia (spadkobiercy artysty).

Odróżnić trzeba w tym miejscu własność egzemplarza dzieła (jako rzeczy) od posiadania majątkowych praw autorskich to tegoż dzieła. Otóż nabycie egzemplarza dzieła od jego właściciela nie powoduje nabycia majątkowych praw autorskich do dzieła. Przesądza o tym wyraźnie art. 52 ust. 1 prawa autorskiego 1), który stwierdza, że jeżeli umowa nie stanowi inaczej, przeniesienie własności egzemplarza utworu nie powoduje przejścia autorskich praw majątkowych do utworu. Oznacza to, że prawa autorskie do utworu należy nabyć odrębnie od podmiotu autorsko uprawnionego. Zasada ta jest oczywiście słuszna i służy ochronie interesów twórców. Powoduje ona jednak, że często właściciel egzemplarza utworu nie dysponuje jednocześnie prawami do dzieła utrwalonego na danym egzemplarzu. Oznacza to, że poza właścicielem egzemplarza musimy odszukać podmiot uprawniony do dobra niematerialnego – wytworu ludzkiego intelektu uwidocznionego na egzemplarzu.

Teoretycznie nie powinno być to zadanie trudne. Praktyka uczy jednak, że nie zawsze wiadomo komu przysługują autorskie prawa majątkowe do dzieła, a ustalenie autora lub jego spadkobierców jest niemożliwe lub wymagałoby olbrzymich nakładów finansowych. Problem ten dotyczy nie tylko np. prywatnych kolekcji unikalnych fotografii, borykają się z nim także biblioteki, muzea, a nawet Filmoteka Narodowa 2). Instytucje te posiadają bowiem fizycznie egzemplarze dzieł (są właścicielami nośników), nie są jednak często w stanie wykazać, że dysponują prawami do dzieł utrwalonych na tych egzemplarzach. Powód jest prozaiczny – często po prostu takimi prawami podmioty te nie dysponują, jako że ustawodawca (nie tylko polski) najwyraźniej zapomniał o utworach osieroconych. Konsekwencje są zaś dramatyczne – wstrzymanie obrotu prawami do dzieł, a więc odcięcie wydawców, producentów i nadawców – a w efekcie nas wszystkich – od możliwości czerpania z osieroconego dziedzictwa kulturalnego. Skoro nie wiadomo kto jest uprawniony do wyrażenia zgody na korzystanie z dzieła (np. jego publikację), to nie ma się do kogo zwrócić o taką zgodę, a rozpowszechnianie utworu bez jej uzyskania grozi poważnymi konsekwencjami, z odpowiedzialnością karną włącznie.

Warto w tym miejscu zacytować fragment stanowiska Filmoteki Narodowej w omawianej kwestii:
„W tych okolicznościach, do czasu uregulowania stanu prawnego tzw. „dzieł osieroconych”, Filmoteka nie będzie udzielała licencji uprawniającej do eksploatacji utworów audiowizualnych chronionych ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych, mających charakter takich dzieł, nie ma bowiem takiego uprawnienia na podstawie obowiązujących aktualnie przepisów prawa.” 3)

Na ten sam problem natknie się każdy kto z myślą o przyszłym rozpowszechnianiu dzieł zainwestuje w ich renowację. Perspektywa ta skutecznie odstrasza od podejmowania wysiłku ratowania dziedzictwa kulturalnego.

Odróżnić przy tym należy dwie sytuacje prawne. Pierwsza obejmuje zapomniane zbiory osierocone, a więc wciąż chronione prawem autorskim. Druga dotyczy niszczejących zbiorów dzieł znajdujących się w domenie publicznej. Są to dwie skrajności wynikające przede wszystkim z niedomagań obecnej regulacji prawnej. Pierwsza skrajność – sytuacja dzieł osieroconych – polega na tym, że obrót prawami do takich dzieł jest całkowicie sparaliżowany. Druga skrajność – sytuacja dzieł znajdujących się w domenie publicznej – polega na tym, że inwestowanie w rewitalizację egzemplarzy takich dzieł jest nieopłacalne z uwagi na dopuszczenie powszechnego i bezpłatnego obrotu utworami, do których prawa już wygasły.

Dalsza część artykułu, to próba przedstawienia możliwych rozwiązań tego problemu, a łączne omówienie zarówno sytuacji dzieł osieroconych, jak i dzieł „wolnych” uzasadnione jest wspólnym dla obu sytuacji mianownikiem w postaci braku jakiejkolwiek zachęty do inwestowania w ratowanie dziedzictwa narodowego. Wcześniej jednak pomocny będzie krótki opis fenomenu twórczości osieroconej.

Zjawisko twórczości osieroconej.

Warto zatrzymać się na chwilkę przy fenomenie tzw. dzieła osieroconego (ang. orphan work). Mianem „utworu osieroconego” określa się dzieło chronione prawem autorskim (do którego autorskie prawa majątkowe jeszcze nie wygasły). Jednocześnie nieznany jest podmiot uprawniony do takiego dzieła, zatem nie ma osoby, która mogłaby wyrazić zgodę na legalną eksploatację utworu. „Nieznajomość” podmiotu uprawnionego musi oczywiście mieć obiektywne podstawy. Idzie więc tylko o takie utwory, których „właściciele” są niemożliwi do ustalenia przy dołożeniu należytej staranności (reasonable effort), a więc po bezskutecznym podjęciu próby ich odszukania. 4)

Przyczyn powstania i powiększania się grona „sierot” jest kilka. Przede wszystkim wskazać trzeba na coraz dłuższe okresy ochrony praw majątkowych twórców. Obecnie w Unii Europejskiej prawa majątkowe do dzieła wygasają, upraszczając nieco całą kwestię, po upływie 70 lat od śmierci twórcy (czas trwania autorskich praw majątkowych liczy się w latach pełnych następujących po roku, w którym nastąpiła śmierć). 5) Tak długi okres powoduje, że zwyczajnie „zapomina się” o autorstwie poszczególnych dzieł. Prawa majątkowe mogą się także „rozproszyć” przechodząc na spadkobierców twórcy, których tożsamość niekiedy trudno ustalić. Kolejne przyczyny to od początku anonimowa publikacja dzieła albo w ogóle brak takiej publikacji, czy rozpowszechnienia w jakikolwiek inny sposób.

Niezależnie od przyczyn prowadzących do „osierocenia” utworu, skutek takiego stanu rzeczy jest zawsze taki sam przy braku legislacji regulującej tę kwestę – jest nim całkowity paraliż obrotu prawami do utworu aż do czasu, gdy prawa te nie wygasną, a więc nawet przez kilkadziesiąt lat. Powodem są obawy przed ewentualną odpowiedzialnością cywilną i karną grożącą za wykorzystywanie cudzego utworu bez zgody uprawnionego. Ma to fatalne skutki dla popularyzacji osieroconego dorobku kultury. Rozpowszechnianie utworu zawsze będzie bowiem wówczas nielegalne (za wyjątkiem bardzo ograniczonego dozwolonego użytku). Negatywną konsekwencją jest także niechęć do inwestowania w renowację i utrzymanie niszczejących egzemplarzy dzieł osieroconych – wiadomo bowiem, że czas i środki poświęcone na ten cel nie będą mogły zostać odzyskane poprzez komercyjną eksploatację odrestaurowanych zbiorów w formie wydań w albumach, publikacji egzemplarzy, czy wreszcie wykorzystania w filmach dokumentalnych, nadawania w telewizji, udostępniania w Internecie itp.

Z kolei „przeczekanie” okresu ochrony prawnoautorskiej wymaga po pierwsze uzbrojenia się w cierpliwość, a po drugie po jego upływie uprawnionym do eksploatacji utworu staje się każdy, a więc osoba inwestująca w osieroconą kolekcję będzie mogła czerpać bardzo ograniczone korzyści z jej rozpowszechniania po wygaśnięciu majątkowych praw autorskich.

Problem istnieje nie tylko w Polsce. Nie doczekał się on jak dotąd regulacji także w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Warto przy okazji wspomnieć, że w USA podejmowane są próby uregulowania tej kwestii. Dnia 24 kwietnia 2008 r. zarówno Izba Reprezentantów, jak i Senat przedstawiły swoje projekty ustaw o dziełach osieroconych. 6) Oba przypominają w swych założeniach projekt ustawy z 2006 r., który jednak wówczas przepadł w parlamencie. Istotą obu projektów jest wyłączenie odpowiedzialności odszkodowawczej osoby, która wykorzystała cudzy utwór przeprowadziwszy wcześniej bezskuteczną i odpowiednio staranną (w projekcie z 2006 r. – „reasonably diligent search”, obecnie – „qualifying search”) próbę odnalezienia autora. 7)

Z kolei Komisja Europejska w rekomendacji z dnia 24 sierpnia 2006 r. 8) zaleciła państwom członkowskim wprowadzenie mechanizmów umożliwiającym korzystanie z utworów osieroconych oraz udostępnianie list utworów o tym statusie, jak również list utworów znajdujących się w domenie publicznej. Ponadto Komisja zaleciła poprawę warunków dla digitalizacji i dostępności on-line dorobku kultury poprzez m.in. diagnozowanie i eliminowanie istniejących barier prawnych dla udostępniania w sieci i dalszego wykorzystywania materiałów będących już częścią domeny publicznej.

Państwa członkowskie miały czas do 29 lutego 2008 r., aby przygotować raporty z implementacji wspomnianej wyżej rekomendacji. Polska przygotowała taki raport, a Komisja Europejska udostępniła go 15 kwietnia 2008 r. na portalu tematycznym Europejskiego Społeczeństwa Informacyjnego. 9) W jego punktach 6a – 6c czytamy, że jak dotąd nie osiągnięto żadnego postępu w rozwiązaniu problemu dostępu do dzieł osieroconych, upowszechniania dzieł znajdujących się w domenie publicznej, czy tworzeniu list takich dzieł. Problem wynika niewątpliwie w dużej mierze z treści obowiązujących regulacji prawnoautorskich.

Przepisy do wszystkiego, czyli… do niczego?

Potrzeba silnej prawnej ochrony interesów twórców nie może podlegać w cywilizowanym świecie dyskusji. Zasadniczo, to właśnie ta ochrona zapewnia artystom materialną stronę ich egzystencji. Konstrukcja ustaw prawnoautorskich opiera się na prostej regule – twórca ma monopol (wyłączność) na korzystanie ze swojego dzieła i każdy użytek czyniony z dzieła przez osoby trzecie bez jego zgody jest użytkiem bezprawnym. 10) Jest to w prostej linii konstrukcja analogiczna do natury prawa własności w odniesieniu do przedmiotów materialnych (rzeczy), z których również nikt, poza ich właścicielem, korzystać nie może, z wyjątkiem rzecz jasna sytuacji, gdy ma na to zgodę właściciela.

Od tych zasad ogólnych istnieją oczywiście wyjątki, tj. sytuacje w których ustawodawca zezwala na ściśle określone korzystanie z utworu lub jego fragmentu bez konieczności uzyskiwania zgody twórcy. Wyjątki te to np. prawo cytowania fragmentów cudzych utworów, czy też prawo korzystania przez instytucje oświatowe i naukowe z rozpowszechnionych utworów w celach dydaktycznych. Katalog sytuacji, w których korzystanie z dzieła jest dopuszczalne bez zgody twórcy ma zamknięty charakter, tj. nie ma możliwości jego rozszerzenia bez zmiany prawa.

Tymczasem dla sytuacji, w której barak jest osoby uprawnionej do utworu (jest ona nieznana), ustawodawca wyjątku nie przewidział. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest konieczność stosowania zasady ogólnej, a zatem zasady wymogu zgody uprawnionego na jakiekolwiek wykorzystanie utworu. Powstaje błędne koło – utwór nie może być rozpowszechniany bez zgody, a zgody tej nie ma kto udzielić. Utwór staje się wówczas utworem osieroconym. Co zatem można zrobić w takiej sytuacji? Formalnie rzecz biorąc z utworem takim można zrobić niewiele, poza jego percepcją, czyli np. oglądaniem go w oryginale.

Ustawa pozwala obecnie na bardzo ograniczony użytek utworów osieroconych i jest to – zaznaczmy – użytek w dużej mierze niekomercyjny. Zgodnie z art. 28 prawa autorskiego biblioteki, archiwa i szkoły mogą: a) udostępniać nieodpłatnie, w zakresie swoich zadań statutowych, egzemplarze utworów rozpowszechnionych;b) sporządzać lub zlecać sporządzanie egzemplarzy rozpowszechnionych utworów w celu uzupełnienia, zachowania lub ochrony własnych zbiorów;c) udostępniać zbiory dla celów badawczych lub poznawczych za pośrednictwem końcówek systemu informatycznego (terminali) znajdujących się na terenie tych jednostek.

Z kolei art. 30 ust. 1 stanowi, że ośrodki informacji lub dokumentacji mogą sporządzać i rozpowszechniać własne opracowania dokumentacyjne oraz pojedyncze egzemplarze, nie większych niż jeden arkusz wydawniczy, fragmentów opublikowanych utworów.

Właściciel egzemplarza utworu plastycznego może ponadto wystawiać go publicznie, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych (art. 32 ust. 1).

Najszersze zastosowanie do kolekcji utworów osieroconych może mieć art. 33 prawa autorskiego. Pozwala on rozpowszechniać: a) utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub w ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku;b) utwory wystawione w publicznie dostępnych zbiorach, takich jak muzea, galerie, sale wystawowe, lecz tylko w katalogach i w wydawnictwach publikowanych dla promocji tych utworów, a także w sprawozdaniach o aktualnych wydarzeniach w prasie i telewizji, jednakże w granicach uzasadnionych celem informacji;c) w encyklopediach i atlasach – opublikowane utwory plastyczne i fotograficzne, o ile nawiązanie porozumienia z twórcą celem uzyskania jego zezwolenia napotyka trudne do przezwyciężenia przeszkody. Twórcy przysługuje wówczas prawo do wynagrodzenia.

Zwróćmy jednak uwagę, że przepisy te – statuujące tzw. dozwolony użytek publiczny chronionych utworów – pozwalają każdemu na korzystanie z utworów we wskazany sposób. Ponadto dotyczą one utworów już wcześniej w jakiś sposób rozpowszechnionych – a więc udostępnionych publicznie za zgodą twórcy, lub wręcz opublikowanych za zgodą twórcy. Przynajmniej początkowo zatem twórca musi być znany, a pamiętajmy przy tym, że autor ma prawo do anonimowego rozpowszechniania swego dzieła.

Rozwiązania te nie chronią zatem w należyty sposób wkładu pracy i kapitału osoby, która zainwestowała w rewitalizację zaniedbanych zbiorów. Dla zapewnienia takiej ochrony potrzebne jest prawo wyłączne, które pozwoli podmiotowi restaurującemu kolekcję na korzystanie z utworów w niej zgromadzonych na zasadzie wyłączności przez określony czas, np. 10 lat, przy poszanowaniu rzecz jasna prawa twórcy do wynagrodzenia, gdyby ten odnalazł się i zgłosił swe roszczenia. Takie rozwiązanie pozwoliłoby, np. muzeom, czy wspomnianej na wstępie Filmotece Narodowej na legalny obrót prawami przy jednoczesnym zwiększeniu wpływów na utrzymanie zbiorów, a osoby nabywające licencję uzyskiwały gwarancję legalności swych działań.

Poniżej przedstawione zostaną szerzej wybrane pomysły na zapewnienie impulsu do inwestowania w ratowanie zapomnianych kolekcji. Oparte są one na założeniu, że osobie podejmującej trud i wysiłek finansowy nakierowany na renowację niszczejących i osieroconych zbiorów powinno przysługiwać prawo do czerpania korzyści z efektów swojej pracy. Rozwiązanie takie powinno jednocześnie zachęcać nie tylko do inwestowania w kulturę, ale przyczyniać się także do jej propagowania i wyłączenia ryzyka odpowiedzialności za rozpowszechnianie utworu bez zgody twórcy. Z drugiej strony proponowane rozwiązania winny zapewniać poszanowanie praw twórców do wynagrodzenia za eksploatację ich dzieł poprzez partycypację w zyskach w sytuacji, gdyby twórca lub inny podmiot uprawniony przypomniał sobie o osieroconym dziele.

Domena publiczna – tak, ale za 70 lat i dla wszystkich.

Wygaśnięcie autorskich praw majątkowych, czyli tzw. wejście utworu do domeny publicznej „uwalnia” obrót utworem. Każdy może eksploatować utwór znajdujący się w domenie publicznej i jedna ze wspomnianych na wstępie skrajności – problem utworów osieroconych – znika. Barierą pozostaje tu długość okresu ochrony. Ponadto w aspekcie inwestowania w renowację zbiorów egzemplarzy dzieł będących w domenie publicznej pozostaje jeszcze druga skrajność – z dzieł takich korzystać może już każdy. Owoce pracy jednego podmiotu są więc konsumowane przez wszystkich. Dochodzi więc do sytuacji, którą można porównać do bezpodstawnego wzbogacenia znanego ogólnym przepisom prawa cywilnego. Warto w tym miejscu przypomnieć, że prawo cywilne w zasadzie nie dopuszcza do sytuacji w której jeden podmiot zyskuje kosztem pracy drugiego (zob. art. 405 i nast. k.c. 11)).

Generalna zaleta powszechnego dostępu do utworu jest zatem w niektórych przypadkach jednocześnie największą wadą dla osób inwestujących w rewitalizację zbiorów. Po wejściu „ich” kolekcji w domenę publiczną każdy bowiem będzie mógł bezpłatnie korzystać z efektów ich pracy, co znacznie ogranicza możliwości zarobkowej eksploatacji zbiorów.

Sytuacji tej częściowo zaradzić może przyznanie osobie, która odrestaurowała oryginalne egzemplarze niechronionych dzieł prawa pokrewnego chroniącego wkład jej pracy oraz osiągnięcia natury technicznej i gospodarczej związane z rewitalizacją zbiorów. 12)

Prawa pokrewne – szanse i ograniczenia.

Obecnie istniejące uregulowania prawa autorskiego jedynie w bardzo ograniczonym zakresie pozwalają na uzyskanie prawa bezwzględnego do utworów, których czas ochrony już wygasł. Mowa o dwóch instytucjach wprowadzonych do polskiej ustawy w wyniku implementacji wspólnotowej dyrektywy o ujednoliceniu czasu ochrony prawa autorskiego i niektórych praw pokrewnych 13), a mianowicie o prawie do pierwszego wydania oraz o prawie do wydania naukowego i krytycznego. Pierwsze z nich jest w świetle dyrektywy obligatoryjne, natomiast wprowadzenie drugiego pozostawiono woli państw członkowskich.

Zgodnie z art. 991 prawa autorskiego, wydawcy, który jako pierwszy w sposób zgodny z prawem opublikował lub w inny sposób rozpowszechnił utwór, którego czas ochrony już wygasł, a jego egzemplarze nie były jeszcze publicznie udostępniane, przysługuje wyłączne prawo do rozporządzania tym utworem i korzystania z niego na wszystkich polach eksploatacji przez okres dwudziestu pięciu lat od daty pierwszej publikacji lub rozpowszechnienia.

Przepis ten konstytuuje prawo do tzw. pierwszego wydania utworu znajdującego się w domenie publicznej (a więc takiego do którego prawa już wygasły albo który nigdy nie podlegał ochronie). Celem tego uregulowania jest uznanie wkładu pracy i środków podmiotu rozpowszechniającego lub publikującego niechroniony utwór, którego egzemplarze nie były wcześniej znane publiczności. Ustawodawca docenia w ten sposób trud jaki towarzyszy często odszukaniu, odrestaurowaniu i wydaniu utworów wcześniej szerzej nieznanych, np. znajdujących się w prywatnych zbiorach. W efekcie podmiot (wydawca), który jako pierwszy opublikował lub rozpowszechnił utwory wcześniej nieznane uzyskuje prawo do rozporządzania tymi utworami i korzystania z nich na wszystkich polach eksploatacji przez okres dwudziestu pięciu lat od daty pierwszej publikacji lub rozpowszechnienia.

Zakres zastosowania wspomnianego przepisu znacznie ogranicza jednak w praktyce ustawowy wymóg, aby wydawane dzieła nie były nigdy wcześniej opublikowane (ich egzemplarze nie były publicznie udostępnione). Najczęściej bowiem egzemplarze były już wcześniej dostępne w obrocie, ale np. wskutek upływu czasu uległy zniszczeniu lub zapomnieniu, a wydanie nie było od lat wznawiane. W takiej sytuacji niestety – z uwagi na literalne brzmienie art. 991 prawa autorskiego – podmiot, który odrestaurował zachowane egzemplarze dawniej popularnego dzieła, nie jest uprawniony do wydania ich na zasadzie wyłączności. 14)

Gdyby jednak egzemplarze utworów nie zostały uprzednio nigdy udostępnione publicznie (w jakikolwiek sposób) 15), to podmiot który jako pierwszy rozpowszechniłby je, uzyskałby na zasadzie wyłączności bardzo szeroko ujęte prawo rozporządzania tymi utworami i korzystania z nich na wszystkich polach eksploatacji przez okres dwudziestu pięciu lat. Jest to zatem w praktyce wyłączność na korzystanie z utworów przez 25 lat w sposób analogiczny do korzystania z nich przez samego twórcę. Trzeba jednak pamiętać, że prawo pokrewne chroni jedynie interesy majątkowe wydawcy i nie obejmuje praw osobistych, których ochronę pozostawiono ogólnym przepisom prawa cywilnego.

W podobny sposób funkcjonuje prawo pokrewne do wydań naukowych i krytycznych. Tu z kolei ustawodawca chroni świadczenia o charakterze naukowym, którym trudno byłoby uzyskać ochronę prawnoautorską sensu stricto.

W myśl art. 992 ustawy temu, kto po upływie czasu ochrony prawa autorskiego do utworu przygotował jego wydanie krytyczne lub naukowe, niebędące utworem, przysługuje wyłączne prawo do rozporządzania takim wydaniem i korzystania z niego w zakresie, o którym mowa w art. 50 pkt 1 i 2 ustawy, przez okres trzydziestu lat od daty publikacji.

Prawo do wydania naukowego lub krytycznego obejmuje zatem takie pola eksploatacji jak utrwalanie, zwielokrotnianie, wprowadzanie do obrotu oraz najem i dzierżawę. Ponadto prawo to chroni wydanie jako całość, a nie poszczególne utwory wchodzące w skład wydania. Jego zakres jest więc węższy niż omówionego wcześniej prawa pokrewnego do pierwszych wydań.

Wydanie naukowe może polegać np. na przygotowaniu rekonstrukcji uszkodzonego lub zniszczonego oryginału dzieła. Odtwórczy charakter tych czynności nie pozwala na przyznanie ich efektom ochrony w ramach ogólnego reżimu prawa autorskiego (brak oryginalności). Jednocześnie czasochłonność i nakład środków potrzebnych do rewitalizacji dawnych dzieł jest na tyle znaczny, że powinien podlegać ochronie prawnej.

Warto zauważyć, że w przypadku prawa do wydania naukowego lub krytycznego nie istnieje ograniczenie w postaci wymogu braku wcześniejszego udostępnienia egzemplarzy dzieł objętych takim wydaniem. Samo więc przygotowanie takiego wydania (przy spełnieniu pozostałych przesłanek) uzasadnia uzyskanie prawa pokrewnego do wyłącznej eksploatacji wydania na wskazanych wyżej polach.

Prawo pokrewne do pierwszego wydania albo prawo do wydania naukowego i krytycznego mogą zatem w pewnych przypadkach zapewnić osobom, które wniosły wkład w ratowanie niszczejących egzemplarzy dzieł sztuki wyłączność na obrót prawami do tych dzieł lub ich wydania. Pamiętać jednak należy, że prawa te dotyczą wyłącznie utworów znajdujących się w domenie publicznej. Ponadto prawo do pierwszego wydania uzyskać można tylko i wyłącznie wówczas, gdy egzemplarze wydanych utworów nie były wcześniej udostępnione publicznie. Ten ostatni wymóg w praktyce wyklucza większość dzieł z zakresu zastosowania prawa do pierwszego wydania.

Można zastanowić się czy dla ochrony świadczeń podmiotów finansujących rewitalizację egzemplarzy dzieł nie powinno wprowadzić się odrębnego prawa pokrewnego, np. prawa do dzieł uratowanych przed zniszczeniem. Wydaje się jednak, że prawo takie mogłaby w wystarczającym zakresie zapewnić nowelizacja normy ustanawiającej prawo do pierwszych wydań.

Pozostaje nadal problem korzystania z dzieł chronionych, do których autorskie prawa majątkowe jeszcze nie wygasły, a których autora nie można odnaleźć (dzieła osierocone). Z uwagi na siedemdziesięcioletni okres ochrony egzemplarze również i tych dzieł wymagają często renowacji jeszcze przez wygaśnięciem praw do nich. W jaki zatem sposób podmioty zachowujące te zbiory, np. archiwa, biblioteki, muzea, prywatni kolekcjonerzy, mogą zapewnić sobie wynagrodzenie trudu włożonego w ich konserwację?

Prawnoautorska „adopcja”.

Jednym ze sposobów zapewnienia środków na konserwację dzieł chronionych, których autor jest nieznany, a także zapewnienia impulsu do inwestowania do dziedzictwo kulturowe, jest przyznanie podmiotowi rzeczywiście finansującemu zachowanie lub rewitalizację zbiorów prawa wyłącznego do rozpowszechniania utworów z kolekcji wziętej pod pieczę. Obecnie prawo takie nie istnieje. Osoba korzystająca z pielęgnowanych przez siebie zbiorów nie ma do nich żadnych praw i nie może pozyskiwać środków na ich utrzymanie poprzez np. udzielanie licencji zainteresowanym podmiotom.

Proponowana konstrukcja prawna opiera się na założeniu, iż osoba „przygarniająca” zaniedbane egzemplarze dzieł sztuki uzyskiwałaby „w nagrodę” prawo do komercyjnego rozpowszechniania utworów znajdujących się w kolekcji. Jest to zatem forma dozwolonego użytku chronionych utworów. Do jej praktycznego zastosowania konieczne byłoby wprowadzenie do ustawy dodatkowej formy dozwolonego użytku, czyli licencji ustawowej podobnej do tej, jaką obecnie posiadają w ograniczonym zakresie biblioteki czy instytucje naukowe (zob. art. 27-28 prawa autorskiego). Jej zakres podmiotowy musiałby zostać ograniczony wyłącznie do tych osób, które sfinansowały rewitalizację osieroconych dzieł, natomiast zakres przedmiotowy powinien zostać określony maksymalnie szeroko i objąć najlepiej wszystkie pola eksploatacji.

Instytucja taka byłaby oczywiście kontrowersyjna z punktu widzenia praw twórców. Toteż jej zastosowanie należy rozpatrywać wyłącznie przy poszanowaniu majątkowych praw autorów dzieł osieroconych. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku dopuszczalnej obecnie bez zgody twórcy publikacji np. utworów fotograficznych w encyklopediach i atlasach (por. art. 33 pkt 3 prawa autorskiego), twórcy musiałoby rzecz jasna przysługiwać prawo do wynagrodzenia, gdyby zgłosił on się z takim żądaniem do właściciela egzemplarza rozpowszechniającego dzieło osierocone w ramach licencji ustawowej.

Istotą przedstawionej instytucji jest ścisłe powiązanie prawa do licencjonowania utworów z kolekcji temu, kto poniósł koszty renowacji egzemplarzy dzieł osieroconych wchodzących w skład kolekcji, a następnie ponosi koszty ich utrzymania w stanie niepogorszonym. Następuje tu jednoczesne wskazane podmiotu uprawnionego do rozpowszechniania utworu osieroconego i zapewnienie środków na finansowanie trudu utrzymania zbiorów.

Istnieją także inne sposoby na „odblokowanie” próżni, w jakiej funkcjonują obecnie utwory osierocone. Ich istotą jest jednak nie tyle powiązanie licencjonowania osieroconych utworów z ich finansowaniem, lecz samo przywrócenie tychże dzieł do obrotu poprzez wskazanie podmiotu upoważnionego do zarządzania prawami do nich albo umożliwienie każdemu korzystania z utworów przy spełnieniu określonych warunków.

Komisja Prawa Autorskiego – licencje „z urzędu”?

Jednym z rozwiązań mających na celu „przywrócenie do życia” utworów osieroconych jest przyznanie określonemu organowi państwa lub instytucji ustawowego uprawnienia do udzielania licencji na „porzucone” przez autorów dzieła.

Rozwiązanie takie funkcjonuje w Kanadzie. Rada Prawa Autorskiego (Copyright Board) będąca z uwagi na swe kompetencje odpowiednikiem polskiej Komisji Prawa Autorskiego, dysponuje tam prawem do udzielania licencji niewyłącznej na korzystanie z utworów, których autora nie można odnaleźć. 16) Każda osoba, która zamierza wykorzystać dany utwór i podjęła bezskuteczną próbę odnalezienia jego autora, ma prawo zwrócić się do Rady z wnioskiem o udzielenie licencji niewyłącznej na eksploatację utworu. Warunkiem jej uzyskania jest wykazanie, że dołożyło się należytej staranności (reasonable efforts) w dążeniu do odnalezienia twórcy. Warunki licencji, czas jej trwania i wynagrodzenie określa Rada. Twórca zaś ma prawo zgłosić się po odbiór pobranego przez Radę wynagrodzenia.

Rozwiązanie kanadyjskie ma – pomimo niewątpliwych zalet – liczne ograniczenia. Przede wszystkim obejmuje tylko niektóre utwory osierocone, tzn. te, których autorzy są znani, a jedynie odnalezienie podmiotu praw autorskich jest niewykonalne. Ponadto licencja udzielona przez Radę obejmuje wyłącznie obszar Kanady i może dotyczyć wyłącznie dzieł już wcześniej opublikowanych, tj. takich, których egzemplarze zostały za zgodą twórcy udostępnione publicznie. 17)

Rozwiązanie podobne do kanadyjskiego zaproponowała także Komisja Europejska, która w ramach inicjatywy Europejskich Bibliotek Cyfrowych (European Digital Libraries) powołała tzw. Grupę Ekspertów Wysokiego Poziomu, a w jej ramach Podgrupę Prawa Autorskiego. 18) Zadaniem zespołu jest przygotowanie rozwiązań umożliwiających digitalizację materiałów, obrót prawami do dzieł osieroconych oraz do dzieł, których druk nie jest już wznawiany.

Komisja wskazała, że zarówno materiały wyrażone słowem, jak i audiowizualne, zawierają znaczną ilość dzieł o niejasnym statusie prawnoautorskim. Pełna digitalizacja tych dzieł oraz ich dostępność on-line, a także inne zastosowania powinny zostać opracowane i wdrożone na szczeblu wspólnotowym. 19) Jest to założenie słuszne. Trzeba bowiem pamiętać, że w pełni skuteczne rozwiązanie problemu dzieł osieroconych możliwe jest wyłącznie na poziomie międzynarodowym.

Podgrupa Prawa Autorskiego zaproponowała stworzenie Centrów Udostępniania Praw (Rights Clearance Centres) oraz baz danych zawierających informacje o utworach osieroconych. Narodowe Centra stanowiłyby jednocześnie punkty dostępowe do całej sieci centrów utworzonych we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Ich tworzenie maiłoby odbywać się w ścisłej współpracy z instytucjami kulturalnymi i w efekcie umożliwić wszystkim zainteresowanym podmiotom, również dla celów komercyjnych, elektroniczny dostęp do dzieł o niejasnym statusie prawnym. Użytkownik chcący skorzystać z osieroconego dzieła, którego nie ma jeszcze w bazie, musiałby przeprowadzić najpierw staranne poszukiwania (diligent serach) podmiotu uprawnionego do dzieła. Mógłby też zlecić takie poszukiwania danemu Centrum Udostępniania Praw. Po bezskutecznej próbie odnalezienia osoby uprawnionej utwór trafiałby do bazy danych utworów osieroconych. Centrum tworzyłoby dla niego standardową licencję dostępną dla zainteresowanych podmiotów. Dla zapewnienia prawnego bezpieczeństwa osobom korzystającym z utworu na takiej licencji Komisja proponuje, aby przyjąć założenie, iż wystarczający jest brak znajomości uprawnionego przez użytkownika (na wypadek, gdyby okazało się następnie, że uprawniony był komuś jednak znany). Podstawę prawną dla takiej działalności stanowiłby ustawowy wyjątek od zasady wyłącznych paw twórcy.

Warto zaznaczyć, że Centra Udostępniania Praw nie są w założeniu Komisji organami państwowymi lub scentralizowanymi instytucjami. Ma to być dobrowolna inicjatywa w postaci sieci wielu podmiotów składająca się z właściwego Centrum oraz z centrów indywidualnych autorów, wydawców i ich przedstawicieli. Konkretna forma implementacji tych rozwiązań pozostawiona jest państwom członkowskim. Ustawodawstwo powinno ograniczyć się do stworzenia prawnych ram dla zorganizowania transparentnego systemu obrotu prawami do dzieł osieroconych. Istotą proponowanych rozwiązań jest przede wszystkim zapewnienie bibliotekom, muzeom i archiwom, a także podmiotom komercyjnym bezpieczeństwa prawnego podczas korzystania z dzieł osieroconych.

W Polsce zaczątkiem dla Narodowego Centrum Udostępniania Praw mogłyby stać się bazy danych poszczególnych muzeów, bibliotek i archiwów. Z kolei nawiązując do modelu kanadyjskiego kompetencje do udzielania licencji na korzystanie z dzieł osieroconych mogłaby otrzymać np. Komisja Prawa Autorskiego.

Przemilczenie – kto prawa nie wykonuje, ten je traci.

Na koniec warto wspomnieć, że ogólnym przepisom prawa cywilnego od dawna znane są instytucje „korygujące” stan prawny w sytuacji, gdy podmiot uprawniony z jakiegoś powodu nie jest zainteresowany wykonywaniem przysługującego mu prawa i je „porzuca”. Mowa tu o instytucjach prawa rzeczowego – zasiedzeniu i przemilczeniu. Na gruncie prawa własności już dawno zauważono, że niewykonywanie tego najsilniejszego tytułu do władania rzeczą prowadzi do negatywnych konsekwencji (powoduje np. stopniową dewastację rzeczy, niemożliwość jej racjonalnego wykorzystania przez innych itp.).

Dążąc do uniknięcia negatywnych konsekwencji takiego stanu rzeczy ustawodawca wprowadził instytucję zasiedzenia polegającą na usuwaniu rozbieżności pomiędzy stanem faktycznym a stanem prawnym. Osoba, która wykonuje przez pewien czas prawo „za kogoś”, nabywa to prawo, natomiast osoba, która prawa nie wykonywała je traci. Podobnie dzieje się w przypadku przemilczenia – bezczynność właściciela powoduje utratę przez niego prawa na rzecz innej osoby, np. znalazca nabywa własność rzeczy, jeżeli właściciel nie zgłosi się po nią w określonym czasie (zob. art. 187 k.c.). 20)

W zakresie praw na dobrach niematerialnych nie ma potrzeby postulowania aż tak daleko posuniętych rozwiązań, polegających na pozbawianiu praw do dzieła osób, które nie interesują się z jakichś względów swym dorobkiem. Analogia sytuacji dzieł osieroconych do sytuacji rzeczy porzuconych jest jednak oczywista. Również na gruncie prawa autorskiego sytuacja taka, jak wyżej przedstawiono, powoduje liczne komplikacje w obrocie prawami. Rozwiązanie problemu wypracować można jednak przy poszanowaniu praw podmiotów uprawnionych.

Założenie takie przyjęto we wspomnianych już projektach ustaw o utworach osieroconych przedstawionych przez Izbę Reprezentantów i Senat Stanów Zjednoczonych, które zakładają ograniczenie odpowiedzialności osób podejmujących bezskuteczne próby odnalezienia uprawnionego i wykorzystujących następnie dzieła bez licencji wskutek niemożliwości uzyskania stosownej zgody. Przy takim korzystaniu z dzieł istnieje obowiązek maksymalnego poszanowania praw twórcy poprzez umieszczenie na utworze odpowiedniego symbolu i wszelkich znanych informacji o autorstwie oraz obowiązek zapłaty wynagrodzenia, gdy zgłosi się uprawniony.

Wnioski.

Obecnie nie istnieją ramy prawne dla obrotu prawami do dzieł osieroconych. Uregulowania odnoszące się do wynagrodzenia podmiotów podejmujących trud renowacji egzemplarzy niszczejących dzieł są zaś fragmentaryczne i nie zapewniają należytej ochrony podmiotom inwestującym w ratowanie zapomnianych kolekcji. Problemy te nakładają się na siebie w przypadku poczynienia nakładów na egzemplarze dzieł osieroconych.

Istnieje przynajmniej kilka możliwości rozwiązania tych problemów. Wszystkie wymagają jednak interwencji ustawodawcy. W przypadku utworów osieroconych prawo do czerpania korzyści z ich rozpowszechniania powinno przysługiwać podmiotom, które ponoszą koszty utrzymania egzemplarzy tych utworów (np. muzea, biblioteki, archiwa, firmy i instytucje kulturalne). Sam zaś proces udzielania licencji na korzystanie z dzieł osieroconych winien podlegać kontroli wybranej instytucji publicznej i opierać się na obiektywnych kryteriach dostępu do dzieł dla wszystkich zainteresowanych nabyciem licencji.

Tworzenie ram prawnych dla obrotu licencjami do dzieł osieroconych musi przy tym odbywać się przy maksymalnym możliwym szacunku dla praw osobistych i majątkowych osób uprawnionych, które winny otrzymać gwarancję partycypacji w zyskach w przypadku ujawnienia się lub odnalezienia. W takim przypadku uprawniony powinien co do zasady „odzyskiwać” wyłączność na dalszy obrót prawami do dzieła i mieć możliwość wycofania dzieła z systemu udostępniania praw do dzieł osieroconych. Operacja taka wymagałaby jednak poszanowania wkładu gospodarczego, jaki dana instytucja lub firma wniosła w renowację i zachowanie egzemplarza dzieła zagrożonego trwałym zniszczeniem i zapomnieniem.

________
1 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity: Dz. U. 2006 r. Nr 90 poz. 631 ze zm.).
2 Zob. Barbara Szczepańska, Dzieła osierocone, w: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny], nr 3/2008 (94) kwiecień. – Czasopismo elektroniczne. – [Warszawa]: Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2007 – tryb dostępu: http://www.ebib.info/2007/94/a.php?szczepanska
3 Zob. pełny tekst stanowiska Filmoteki Narodowej w kwestii „dzieł osieroconych” z dnia 18 kwietnia 2008 r. na stronie: http://www.fn.org.pl/page/index.php?str=53&id=148
4 Por. definicję „orphan work” [w:] Wikipedia, the free encyclopedia, ed. anglojęzyczna, dostępna na: http://en.wikipedia.org/wiki/Orphan_work
5 Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 12 grudnia 2006 r. w sprawie czasu ochrony prawa autorskiego i niektórych praw pokrewnych (O.J. L 372, z 27.12.2006 r., s. 12-18).
6 Projekt Izby Reprezentantów dostępny jest na stronie http://www.govtrack.us/congress/billtex … =h110-5889 Projekt Senatu dostępny jest na stronie http://www.govtrack.us/congress/billtex … =s110-2913
7 Jonathan Bailey, Orphan Works Bills Introduced, Plagiarism Today, dostępny na stronie http://www.plagiarismtoday.com/2008/04/ … ntroduced/
8 Commission Recommendation of 24 August 2006 on the digitisation and online accessibility of cultural material and digital preservation (2006/585/EC), O.J. L 236/28 z 31.08.2006 r., pełny tekst rekomendacji dostępny na stronie http://ec.europa.eu/information_society … s/digital_ libraries/commission_recommendation/index_en.htm
9 Zob. Implementation of the Commission recommendation on digitisation and online accessibility of cultural material and digital preservation, Report by Poland, dostępny na stronie http://ec.europa.eu/ information_society/activities/digital_libraries/commission_recommendation/reports/index_en.htm
10 Zgodnie z art. 17 prawa autorskiego, jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu.
11 Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r., Nr 16, poz. 93 ze zm.)
12 Szerzej na temat roli praw pokrewnych w ochronie osiągnięć „bliskich twórczości” zob. M. Czajkowska-Dąbrowska, System Prawa Prywatnego, tom 13, Prawo autorskie pod red. J. Barty, Warszawa 2007, s. 312-319.
13 Dyrektywa Rady 93/98/EEC z dnia 29 października 1993 r. w sprawie ujednolicenia czasu ochrony prawa autorskiego i niektórych praw pokrewnych (O.J. L 290, z 24.11.1993 r., s. 9-13). Obecnie zastąpiona dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 12 grudnia 2006 r. w sprawie czasu ochrony prawa autorskiego i niektórych praw pokrewnych (O.J. L 372, z 27.12.2006 r., s. 12-18). Zob. art. 4-5 dyrektywy.
14 Por. J. Barta, System Prawa Prywatnego, tom 13, Prawo autorskie pod red. J. Barty, Warszawa 2007, s. 370-371.
15 J. Barta interpretuje przesłankę braku udostępnienia egzemplarzy w sposób rozszerzający, obejmujący jakiekolwiek rozpowszechnienie utworu. Wykładnia taka prowadzi do jeszcze większego zawężenia zastosowania omawianej instytucji. Zob. J. Barta, System Prawa Prywatnego, tom 13, Prawo autorskie pod red. J. Barty, Warszawa 2007, s. 371.
16 Licencje udzielane są na podstawie sekcji 77 kanadyjskiej ustawy o prawie autorskim. Pełny tekst aktu dostępny jest na stronie Copyright Board pod adresem http://www.cb-cda.gc.ca/info/act-e.html
17 Zob. szerzej informacje na stronie Rady pod adresem http://www.cb-cda.gc.ca/unlocatable/ brochure-e.html
18 Rezultaty prac zespołu są na bieżąco udostępniane na stronie http://ec.europa.eu/information_ society/activities/digital_libraries/index_en.htm
19 Zob. dokument „i2010 digital libraries copyright subgroup’s recommended key principles for rights clearance centres and databases for orphan works” dostępny w formacie .pdf na stronie http://ec.europa.eu/ information_society/activities/digital_libraries/index_en.htm
20 Por. J. Ignatowicz, Prawo rzeczowe, Warszawa 1999, s. 109.

Data: 03.05.2008
Autor: Łukasz Niedziela